Kacper Skwiercz – Uśmiech Młodego Karpiarza

  • -

Kacper Skwiercz – Uśmiech Młodego Karpiarza

08.19r.

młody talent z Uśmiechu Młodego Karpiarza🎣… Kacper Skwiercz – pokorą, cierpliwością a przede wszystkim miłością do karpiarstwa stworzył taką długą historię zasiadki na „głównym”…..
⬇️🎣⬇️🎣⬇️
✍️catch report 🐠🐟🐠🐟🐠

” Siemanko! Właśnie wróciłem do domu po zasiadce życia❤️, o której nie zapomnę na dluuuugi czas. Jezioro Smolno, woda dla konesera, która potrafi mówiąc krótko „skopać dupę” karpiarzowi i nauczyć go cierpliwości i pokory🎣. Zbiornik, który obdarował mnie już wcześniej wspaniałymi rybami, ale nie należały one do olbrzymów, oprócz oczywiście amura, który odwiedził mnie w zeszłym sezonie. Karpie niestety nie chciały przekroczyć 8kg, ale po tej zasiadce, którą właśnie odbyłem mogę sobie powiedzieć: „Kacper udało ci się”💪.Jezioro smolno odwiedzałem już 3 krotnie, wiec postanowiłem, ze pojadę i 4 raz. To była najlepsza decyzja w moim dotychczasowym osiemnastoletnim życiu. Na początku roku postanowiłem, że w tym sezonie zrobie wszystko żeby pobić swoje PB i spędzić jak najwiecej czasu nad woda. Pomyślałem sobie, że idealna okazja do spełnienia tych marzeń będzie wyjazd na Jezioro Smolno i to było to, ale wracam już do samej zasiadki. Przyjechałem nad jezioro w poniedziałek i po rozmowie z panem Czarkiem postanowiłem postawić wszystkie trzy zestawy z prawej strony, gdyż dowiedziałem się, że ryby uaktywniły się właśnie po tej stronie zbiornika. Pierwszej doby nic się nie wydarzyło, wszystko zaczęło się w nocy drugiej doby. Po spince dużej ryby, która wyprostowała mi haczyk rankiem wylądował u mnie piękny 13kg pełnołuski konik, ale to był dopiero początek. Prawy zestaw nie przynosił efektu już druga dobę, wiec zmieniłem jego położenie i to była naprawdę dobra decyzja. Następnego dnia o godzinie 05.05 ze snu wybudza mnie powolna rola ze środkowego zestawu. Po ponad 30 minutowym holu pokazał się, był to wielki stary mieszkaniec tejże wody nie widziany przez właściciela od 3-4 lat. Po sesji i wypuszczeniu staruszka do kolejnego wzrostu adrenaliny doprowadza mnie branie do brzegu z prawego zestawu, niestety gdy podniosłem kija rybki już nie było. Wywózka i powrót do spania i o godzinie 12 branie ze środkowego zestawu i witam się z karpikiem o wadze 11,700. Nie musiałem długo czekać na następne branie, ponieważ nie minęły 3h i z miejsca, które znalazłem poprzedniego wieczoru wyjeżdża rodzynek, czyli 8kg karpik. Koło godziny 21 siedząc przy ognisku znów usłyszałem dźwięk moich sygnalizatorów, było to branie do brzegu z prawego kija, niestety po podniesieniu wędki rybki znów nie ma. Szybka wywózka i wracam do ogniska oraz wspólnej rozmowy ze znajomymi i z panem Czarkiem. Noc była spokojna do godziny 05.00. O tej właśnie godzinie sygnalizatory zagrały znów, wtedy zaczęła się walka życia. Ryba była tak silna, że nie byłem w stanie jej zatrzymać nawet na moment i w ten właśnie sposób rybka przejechała z prawej strony na lewa stronę jeziora i zaparkowała w trzcinach. Popłynęliśmy po nią, zszedłem z pontonu i wszedłem z podbierakiem w trzciny, patrzę i jest piękny pełnołuski koń, stoi pomiędzy trzcinami i grzecznie na mnie czeka, jednak kiedy poczuł moja rękę na swoim grzbiecie wpłynął jeszcze głębiej w rośliny, a ja za nim i w końcu położyłem podbierak przed nim, wziąłem go na ręce i wpakowałem go do podbieraka. Był to najpiękniejszy moment, który mam cały czas przed oczami. Radość, która wtedy przeżywałem w sobie była ogromna i nie do opisania. Przypłynęliśmy do brzegu gdzie czekał już na nas pan Czarek. Ważenie, i co? Waga wskazuje na 19kg, radość i euforia były niesamowite. Mój Personal best zwiększa się o 400g. Jestem pełen takiej radości, że po prostu była i nadal jest NIE DO OPISANIA. Rybka wróciła do swojego świata we wspaniałej kondycji, a ja wróciłem do namiotu. Nie zdążyłem się nawet położyć, a prawy sygnałek odzywa się po raz 4. Kolejne branie do brzegu i kolejne nie zapięcie się ryby. Pytanie co jest nie tak, przypon zrobiony idealnie, zapinający się, hak ostry jak brzytwa, ale kurczę coś jest nie tak skoro te ryby się spinały i wtedy ujrzałem, że stoperek na haczyku jest za blisko zadziora i wtedy byłem już w 99% pewny, że to jest powodem tych pustych bran. Taki mały szczegół, a tak ważny. No, ale cóż odłożyłem wędkę na poda i położyłem się spać. Budząc się okolo godziny 9 nie sądziłem, że zdążę dosłownie odejść na 100m od pomostu, a tutaj odjedzie ostatni kij, który był w wodzie. Mój kolega dobiega pierwszy do kija i podnosi go, za chwile ja przychodzę i przejmuje hol. Czułem, ze to także może być wspaniała ryba, jednak pech chciał, że karpik w połowie wody się wypina i tak kończy się zasiadka mojego młodego karpiowego życia. Nie wiem co mam powiedzieć, żeby wyrazić swoje szczęście, radość i satysfakcję z tak pięknych ryb. Smolno otworzyło się przede mną i pokazało mi, że ciężka praca i wysiłek kiedyś zostaną nagrodzone. Nie można wątpić w swoje umiejętności, trzeba robić swoje i nabierać doświadczenia. Zasiadki na których doznajemy porażki uczą nas najbardziej i to my zdecydujemy czy będziemy dalej uparcie dążyć do celu czy po prostu się poddamy. Tą wspaniałą zasiadkę zakończyłem z 10 braniami i 5 pięknymi karpiami na macie. Chciałbym podziękować panu Czarkowi i pani Ewie za kolejne miłe spotkanie, a w szczególności dziękuje Daniel Lew Kiedrowski i Maciek Rudzik za pomoc podczas wywózek czy holów. Smolno do zobaczenia!!! Jeszcze się spotkamy i zmierzymy😁💪! Teraz zaczynam już przygotowania do Mistrzostw Polski Juniorów na Wygoninie gdzie pewnie z częścią z Was się zobaczę!💪 Odmeldowuje się! Siemanko🎣🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴🐗🐴
GRATULACJE!!